niedziela, 28 października 2018

Info


Cześć. Wybaczcie, za małą nieobecność. Z przykrością informuję, aktywność jest tak mała (nie ma jej 💔), a też nie zawsze mam temat postów, tak więć postanowiłam, że posty będą pojawiały się co 3 tygodnie lub poprostu raz w miesiącu, jeśli będę miała wenę lub temat, będę pisała częściej.
Poprostu nie oczekujcie postów co dwa tygodnie, zrywamy z stałymi datami, że tak powiem. 
Tak więc, do zobaczenia (nie wiadomo kiedy) za jakiś czas. ❤


piątek, 5 października 2018

Hubertus

Witajcie, ze względu iż jest już październik, czyli zbliżą się święto "Hubertus" postanowiłam napisać trochę o nim.
Hubertus w każdej stajni jest obchodzony nieco inaczej. W niektórych nawet się go w ogóle nie obchodzi.

Zazwyczaj składa się z potęgi skoku, jakiś indywidualnych dla każdej stajni konkursów oraz gonitw.
Gonitwa za lisem, wyścig.
Wśród jeźdźców (Hubertus konny) urządzana jest natomiast gonitwa, podczas której konno ściga się tzw. lisa, jeźdźca z ogonem przypiętym do lewego ramienia. Ten, kto go zerwie, wygrywa, ma prawo wykonać rundę honorową wokół miejsca pogoni, i za rok sam ucieka jako lis.
Pamiętam, że w tamtym roku był to mój pierwszy Hubertus. Pogoda była okropna, byłam mokra i brudna, ale było fajnie, wspominam go pozytywnie. Ogólnie są różne pony games, tory przeszkód, jakieś rysowanie dla młodszych dzieci.

Hubertus, hubertowiny – święto myśliwych, leśników i jeźdźców, organizowane przez jeźdźców na zakończenie sezonu, a przez myśliwych na początku sezonu polowania jesienno-zimowego, zwykle w okolicach 3 listopada.

A teraz trochę historii:
Święto po raz pierwszy obchodzono około 1444 roku. Początkowo były to wielkie polowania.
W Polsce kult św. Huberta, nazywany hubertowinami lub hubertusem, sięga XVIII wieku. Z jego wprowadzeniem związane są dzieje dynastii władców saskich, którzy zasiadali na tronie polskim.
Z kolei w czasach II RP, pierwszym organizatorem polowań hubertowskich był prezydent. Odbyło się ono w 1930 roku 3 listopada.
Do dziś w polskiej tradycji łowieckiej dzień św. Huberta jest okazją do tzw. hubertowin, czyli polowania zbiorowego o charakterze szczególnie uroczystym, z zachowaniem historycznych wzorców i ceremoniałów.
Organizowane tego dnia polowania poprzedzają często msze święte w intencji myśliwych. Choć nie zawsze i nie w każdej stajni.


Polowanie hubertowskie kończy biesiada myśliwych przy ognisku, bigosie i nalewce.





Ps. za dwa tygodnie nie będzie postu, z przyczyn osobistych, braku warunków, czasu, miejsca itd.
widzimy się 27.10.

sobota, 22 września 2018

Typy przeszkód

Witajcie, dzisiaj temat bardzo luźny, spokojny, ale ważny. czyli typy przeszkód...
Oczywiście nie jestem osobą, która będzie wam opisywać je w ten sposób:


Oczywiście nie, żeby z tym było coś nie tak. Przeciwnie, podziwiam osobę piszącą z taką wiedzą na te tamaty. Jest to dla mnie czarna magia i naprawdę: wielki szacun dla tej osoby.
Będe opisywała trochę inne przeszkody, innym językiem. Z doświadczenia wiem, że opowiadając coś osobą całkiem zielonym lub początkującym oni patrzą się na mnie jak na wariatkę, jakbym mówiła starożytnym lub obcym językiem, którego nie ma już na świecie. Najlepszym przykładem takiej osoby jest moje rodzeństwo. Przerywają mi i proszą abym mówiła: "po polsku" 😂😂😂
Pozatym przyznaję się bez bicia, że jeżdże dopiero rok, jestem na poziomie brązowej odznaki, skaczę około 80 cm. Jestem na sporcie i, że o koniach nie wiem też wszystkiego. Nie jestem zaklinaczką, znawczynią. Doświadczenia też nie mam wielkiego. I, że wiele słów z tego tekstu nawet ja nie zrozumiałam. Więc przejdźmy do tematu.

Mamy kilka rodzaji przeszkód:

  • Cavaletti (koziołki) - to dopiero początek tego co czeka się w skokach. To taka mała przeszkoda, po bokach ma nóżki w kształcie "X" i w zależności jak ją obrócisz może mieć wysokość 10cm, 20cm i 30 cm. Jest często wykorzystywana jako elemant treningowy wprowadzający w świat skoków, można ją skakać z kłusa jak i z galopu, ustawić w lini lub co kilka/kilkanaście kroków. Dla bardziej doświadczonych przeszkody mogą składać się z na przykład 3, nawet 4 cavalettek położonych na sobie.

  • Koperta (krzyżak) - przeszkoda niby banalnie prosta, a jednak ma w sobie potencjał, najważniejsze to aby najechać na sam środeczek. Jeśli najedziesz krzywo lub masz poprostu zeza. Marny twój los. xD Są to dwa drążki oparte na stojakach, z tym, że tylko jedna końcówka drążka spoczywa na stojaku, druga zaś na ziemi. Najgorsze są z kłusa, bo jeśli masz leniwego konia, w każdej chwili on może ci przejść do stępa i się potknąć lub poprostu lekko postukac o drewno kopytami. Jeśli drążki są oparte o stojak na wysokości no nie wiem, 50 cm. To środkowy odcinek, czyli tem który skaczesz ty, jest przeciesz niższy. To idealna przeszkoda dla początkujących, ale jeśli drązki będą ustawione na dużej wysokości to normalne, że koń wysoko będzie musiał się wybić. Tak więc, koperta, to przeszkoda idealna dla rekreacji jak i dla sportu.  Tym bardziej, że dwa krzyżaczki mogą byc ustawione obok siebie i brane jaka jedna dłuuuuga przeszkoda.

  • Stacjonata - to juz nieco trudniejsza przeszkoda. Jeśli wysokość stojaka wynosci 80 cm to tyle samo wynosi twoja przeszkoda, w skrócie to poprostu drążek zachaczony dwoma stronami/końcówkami o stojaczki. Często też stacjonata wygląda tak, że górny drązek przectawia wysokość, a pod nim jest drążek ustawiony ukoście, jedna końcówka na ziemi, druga oparta o stojak. Takie ułożenie nie robi żadnej różnicy tak naprawdę.

  • Okser/ Double-Bar - to taka stacjonata. Tylko podwójna. Są to ustawione obok siebie, bardzo blisko dwie stacjonaty, jednak jest uznawana za jedną przeszkodę. Okser, dwa drązgi zawsze mają taką samą wysokości, jest to tak zwana długa lub szeroka przeszkoda. A double-bar ma za to inne wysokości, np. pierwszy drążek ma 50 cm, a drugi, 60 cm.


  • Triple-Bar - przeszkoda dla naprawdę doświadczonych (oczywiście zależy od wysokości, ale...) jest to przeszkoda naprawdę długa i szeroka. Zwana jest czasami piramidą, bo ma trzy różne wysokości. Np. 60 cm, 70 cm, 80 cm. 
To są przeszkody najczęściej spotykane na treningach, nie wspominach o przeszkodach z WKKW lub już wyższych poziomów skoków, typu mur, krzaki, rów z wodą...
Oczywiśćie to jest tylko namiasta tego co mogę wam przekazać, bo przeszkód jest naprawdę wiele. Rodzajów przeszkód jest naprawdę dużooooo. W końcu każda przeszkoda może być urozmajcana, troszkę zmieniana, można coś dodawać, naprawdę opcji jest miliony. 
No, ale dzisiaj to by było na tyle. Miłego weekendu moi koniarze. 
💖💖💖💖💖💖💖💖💖

sobota, 8 września 2018

Podsumowanie wakacji


10 czerwca minął rok, jak wsiadłam pierwszy raz na konia. Co prawda przez pierwsze 3 miesiące jeżdziłam raz w tygodniu na lonże, co sobotę, to jednak potem od września jazde miałam tylko dwa razy w miesiącu. Jakby tak policzyć...
4+(wakacje)7= 11h lonży
3+4 = 7 h jazdy w kłusie do końca wakacji, czyli do ostatniego weekendu sierpnia
2+2+2+2+2+3+2+2+2+2= 21 h galop i skoki
W sumie w ciągu roku wyjeździłam 39 h
W czerwcu byłam na poziomie stęp, kłus, galop i skoki do 50 cm
Tak skończył się czerwiec.
w lipcu byłam tylko na obozie. Który miał 14 h i teraz w sierpniu miałam oraz mam jeszcze zaplanowane wsm 5 h. Czyli przez te wakacje było 19h. Z tym, że w ciągu tych dwóch miesięcy (głównie na obozie) dużo się nauczyłam, jestem już na poziomie skoków 70-80 cm.
A moja trenerka w tamtym tygodniu zaproponowała mi brązową odznakę. Do zdawania we wrześniu lub pażdzierniku. Ale do tego wrócę za chwilę.
Teraz opowiem jak było na obozie. Byłam w górach, trwał on tydzień i miał 14 h jazdy. W tym 7-godzinny rajd po górach! 😍😍😍😍
Miałam super instruktorkę od sportu, byłam w grupie zaawansowanej i dużo skakałyśmy. Byłam na rekreacji tylko ze względu na cenę. 😞 Ale i tak było super, dwie godziny to było kucykowanie, czyli jazda na takich małych, twardych i groźnych kucach na oklep. Miałam stęp, kłus, galop i nawet skoki... XDDD
Stajnia szczyciła się tym, że ma ogromne i mega szybkie konie.
Jeszcze nigdy nie jeżdziłam na tak wielkich i szybkich koniach.
Był tam taki koń, siwy. Nazywał się Strzelec. Zakochałam się w nim, byyl cudowny, bardzo grzeczny, miły i przyjacielski, jedyny problem miał z popręgiem, bo się złościł, ale nie mam mu tego za złe. Był mega wygodny w galopie. W ogólnie nie wybijał. To na nim jeżdziłam najczęściej i najwięcej, pokochałam go. Był dobrze wyszkolony, często jeździł na zawody. Własnie z moją trenerką. Prawie zawsze był na podium, był mega szybki.
Na nim skakałam najwyższa przeszkodę, była to przeszkoda "triple bar". O typach przeszkód będę pisała kiedy indziej.
Ta przeszkoda rosła, najniższy drążek miał 60 cm, kolejny 70cm, a najwyższy 80cm.
Skok był cudowny, nigdy go nie zapomnę do stajni mam zamiar wrócić na wakacje, a może też na ferię? Nie wiem, zobaczymy jak finanse pozwolą.
Uprosiłam instrukroekę i w rajd pojechałam właśnie na Strzelcu. 7 h a mnie nawet tyłek nie bolał, nigdy nie siedziałam tak długo w siodle i byłam mega szczęśliwa, cieszyłam się każdą sekundą tego rajdu, każdą sekundą w siodle, bo nie mam ich zbyt dużo. Ja ogólnie kocham góry, to moje życie. I to słońce, to wspinanie się pod górę kamienistą drogą, albo schodzenie w dół. Albo galop.... Galop po górach, łąkach, podchalach. Biegniesz przez pola, a na około ciebie sa tylko góry, wyżyny i barwne pola, tu zielone, tu ciemne, tu złote... Coś pięknego. Niesamowitego. Jak ja to kocham. odjeżdżając z tamtąd omało się nie popłakałam.
Miałam też jeden trening bez strzemion, kłus był bolesny, ale przynajmniej znalazłam sposób na pozbycie się tłuszczyku z zewnętrznej strony ud. XDDD
Pierwszy raz wtedy galopowałam bez strzemion, to było niesamowite, mega wygodne i zajebibi!
Poważnie, galop bez strzebion jest lepszy niż ze strzemionami, bo nie musisz się martwić o piętę w dół i o wypadające piętki. Było mega! Obóz marzeń!
W każdym razie bardzo tęsknię za Strzelcem, gdybym tylko miała kasę, kupiłambym go. Ale każdy wie jak jest. I dlaczego na jazdy jeżdże dwa razy w miesiącu, a nie 3-6 razy w tygodniu.
Na obozie robiłam dużo oprowadzek, całe dnie spędzałam z moją trenerką z którą się bardzo polubiłam, sprzątałam kupy z ujeżdżalni, pomagałam jej istawiać przeszkody, parkury. Prowadziłam jej oporwadzki, na zlecenie siodłałam jej konie itd.
Te wakacje potwierdziły mnie w przekonaniu, że własnie to chcę robić w życiu. Kocham to, nie tylko jako pasję i hobby, ale też jako pracę...
W każym razie, kiedy wróciłam do domu resztę lipca i pierwszy tydzień sierpnia miałam trochę zawrót głowy i brak czasu. Więc, dopiero w drugim tygodniu sierpnia poszłam do nowej stajni, gdyż moja stajnia we wakacje ma obozy i nie przyjmuje jazd w z zewnątrz. Miała byc to stajnia na wakacje, jeździła tam moja przyjaciółka ze stajni i instruktorką była tam jej przyjaciółka.
Okazała się super instruktorką, bardzo dokładną, szczegółową, ale bardzo miłą, pomocną. Ma ona własnego konia, jeździ na wiele zawodów i dobrze zna się na sporcie. Zresztą trenerka z obozu, była identyczna, fajna, miała, szalona, (obydwie i z obozu i z stajni mają po 20-21lat i dogadujemy się jak rówieśniczki), obydwie jeżdżą często na zawody, co chwilę na fb widać nowe to zdj i obydwie znają się na sporcie. Tak więc ta instruktorka zaproponowała mi odznakę, jednak ze względu finansowych postanowiłam ją odłożyć na przyszły rok. Bo... Chcę się jeszcze trochę doszkolić, postanowiłam, że teraz będe miała "treningi do odznaki", w swojej stałej stajni przepisuję się z rekreacji na sporta. Postanowiłam, że w tym roku będę jeżdziła dwa razy do swojej stajni na sporta i raz w miesiącu właśnie do tej stajni, do tej instruktorki. W końcu każdy instruktor inaczej uczy i widzi inne błędy. Chce być poprostu pewna, że pojadę i ZDAM tą odznakę. Musiałambym na nią kupić białe bryczesy, koszulkę polo, frak, czapsy i tata kazuje mi jeszcze w najbliższym czasie kupić kamizelkę ochronną na kręgosłup. Jak dla mnie to dużo koszty i... no.
Postanowiłam więc, że w kwietniu, kiedy napiszę egzaminy (po nich tak naprawdę już książek nie musimy nosić xddd) zacznę się uczyć tych 345 pytań, przerobię sobie parkur na skoki oraz figury na ujeżdżenie. A propo kiedyś napiszę posta o brązowej odznace, ale to nie dziś. Tak więc, postanowiłam zdać tę odznakę na początku przyszłych wakacji. Na spokojnie.
Ale ja ogólnie byłam w szoku, że instruktorka mi zaproponowała odzankę tak po roku jazdy. często słyszę, że po roku NIC SIĘ NIE UMIE! Na dodatek ja nie trenuję jak wszystkie moje koleżanki po 5 razy w tygodniu. Byłam w szoku, tym bardziej, że nie uważam, że jeżdżę dobrze. W galopie czasami uciekają mi pięty i strasznie lata łydka. Albo spinam łydkę i wtedy nie wysiaduję tego galopu, albo wysiaduję galop, ale łydka mi lata. Mam tez problemy z kłusem ćwiczebnym, bo strasznie mnie wybija, a jak już na siłe próbuję siedzieć to ze strzemion ucieka mi pięta. Takie problemu nie miałam tylko ze Strzelcem, przy nim w galopie, miałam pięty mocno w dół, łydki ani nie drgnęły, a galop wysiadywałam. To był koń idealny, naprawdę, miłośc mego życia.
Ale moja instruktora z tej stajni powiedziała abym się tym nie martwiła, bo naprawdę jeżdże dobrze (według mnie kłamie xddd). Mówiła mi, że zrobi mi lonże dosiadową i poprawię ten kłus (bo ogólnie dosiad mam "podobno" mega) ćwiczebny i galop na lonży poćwiczymy.
Tak więc ogólnie postanowiła, że zrobi mi lonże dosiadową i poćwiczymy nad tym dosiadem oraz piętami, a dodatkowo postanowiła, że będę miała od "dzisiaj" treningi bez strzemion. I, że to świetny sposób.
Nie mogę się doczekać tych trenigów, musze przyznać, że bardzo chciałam bym poprawić ten dosiad, łydki w galopie, pięty w galopie i kłusie ćwiczebnym.
Cóż, na dzisiaj to tyle, to moje wakacje i ich podsumowanie. Tym razem nieźle się rozpisałam.
💖💖💖💖💖💖


poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Wróciłam


Witajcie, został nam ostatni tydzień wakacji, więc postanowiłam, że czas na posta.
Tak jak pisałam wam w czerwcu przez wakacje nie dodawałam wpisów, bo nie miałam czasu ani weny, ale teraz wakacje się kończą 😭😭😭😭😭 wraca szkoła oraz ja.
Z góry chciałam też uprzedzić, że idę teraz do 3 gimnazjum.
Taaaak, jest tym ostatnim, legendarnym rocznikiem (2003) który jako ostatni idzie programem edukacyjnym o nazwie: gimnazjum.
Każdy kto był kiedyś w gimnazjum, zwłaszcza w trzeciej dobrze wie, jak dużo jest nauki, lektur, kartkówek, sprawdzianów oraz egzaminów...
Mój rocznik ma gorzej, bo równo z nami do liceów, techników itd. wejdzie ósma klasa. A znając brutalnośc życia, dowalą nam trudniejsze testy, aby pokazać, że gimnazjum nic ni uczy i, że ośmio letnia podstawówka jest megaaaa potrzebna.
Właśnie dlatego nauki będzie więcej niż zazwyczaj i dlatego mogę mieć bardzo mało czasu nawet w weekendy na pisanie. W roku szkolnym mam w planach jeździć 2-3 razy w miesiącu do stajni. W weekendy. Soboty albo niedziele. Oczywiście do tego co robić w weekend dojdą lektury, na które nie będzie czasu w tygodniu oraz dojdzie jeszcze nauka na kartkówki, sprawdziany i ogóle z lekcji, czyli to z czym się nie wyrobiłam w tygodniu, bo ważniejsza była nauka na następny dzień.
Będę musiała to wszystko pogodzić, więc proszę o wyrozumiałość, posty będą pojawiały się co tydzień lub dwa tygodnie, różnie, zależy od tego ile będę miała czasu.
Tak więć z "info" to tyle. Przejdźmy teraz do drugiej części posta, czyli do moich wakacji.
💗💗💗💗

wtorek, 26 czerwca 2018

Wakacje...


Witajcie kochani, wiem, że post nie pojawił się od dwóch tygodni za co was przepraszam. 
Chcę właśnie to wyjaśnić. Ze względu iż są już wakacje, totalnie nie mam czasu na pisanie bloga. 
Więc informuję, abyście nie czekali i się nie złościli, że na okres wakacji posty nie będą pojawiać się co tydzień (od września startujemy według harmonogramu).
No chyba, że znajdę troszkę czasu i będę miała wenę oraz temat. Może pojawi się jakiś post. Ale nie obiecuję.

Jesli chodzi o "info" to tyle. 

Teraz chciałam wam jeszcze życzyć udanych, słonecznych, bezpiecznych (na jazdach) i wymarzonych wakacji z końmi! 



wtorek, 12 czerwca 2018

Co spakować na obóz jeźdźecki?

Ponieważ zbliżają się juz pierwsze turnusy wakacyjnych obozów, napiszę dzisiaj co warto lub obowiązkowo wziąśc na taki obóz. Mój pierwszy obóz był rok, jestem zorganizowaną osobą więc wiedziałam co wziąść, ale dla osób które tego potrzebują oto lista rzeczy.

Jeźdźeckie rzeczy:
- bryczesy,
- sztyblety, oficerki, skarpetki,
- toczek,
- rękawiczki,
- czapsy, sztylpy,
- własny bacić,
- bluzki polo
Łaziękowe rzeczy:
- żel pod prysznic,
- dla dziewczyn szapon do włosów,
- gąbka,
- pasta do zębów,
- szczoteczka,
- dezodorant,
- perfumy,
- kremy przeciw słoneczne,
- okulary słoneczne,
- czapka z dasziem,
- szczotka do włosów,
- ręcznik,
- klapki pod prysznic,
- mgiełka do ciała,
- husteczki,
- szminka (bezbrawna),
- waciki,
- patyczki do uszu lub specjalny sprey do ich czyszczenia, zależy kto czego używa,
- podpaski (dla dziewczyn),
- gumki do włosów,
- kremy nawilżające,
- coś do zrobienia LEKKIEGO makijażu, gdyby była przwidziana sesja zdjęciowa,
- może być tez suszarka.
Ogóle ubrania:
- wiele podkoszulków, (długi i krótki rękaw)
- wiele krótkich spodenek,
- dwie/trzy pary długich spodni,
- z dwie bluzy na wypadek deszczu lub wieczorów przy ognisku,
- bielizna (pozostawiam każdemu na własną rękę xd),
- buty (trampki zwykłe, coś na sportowo, jakieś sandały, kapki pod prysznic oraz ogólnie klapki),
- strój kapielowy,
- piżama,
- parasol lub coś innego przeciwdeszczowego.
Inne:
- telefon,
- kasa,
- ładowarka,
- sluchawki,
- jakas ksiązka,
- coś do jedzenia,
- może aparat, jeśli telefon nie wystarcza,
- jakies plasterki,
- spray na owady,
- picie,
- guma od żucia,
- leki,
- zeszyt,
- długopis.


Wydaje mi się, że tyle wystarczy z mojej strony, resztę pozostawię i polecam każdemu dopasowania do siebie tych naszych potrzeb.